Basia
Będąc matka dwójki dzieci i po dwóch poronieniach podczas noworocznych życzeń przeplatało się to o kolejnym dziecku, i niebawem po nowym roku tak też się stało. Badania potwierdziły ciąże, jednak lekarz zlecił dodatkowe padania – USG genetyczne aby sprawdzić czy ciąża prawidłowo się rozwija. Uznałam to jako standardowe badanie, ale lekarz przeprowadzający je miał wątpliwości co do widzianego obrazu. Uznałam że to raczej nic groźnego i cieszyłam się ze będziemy mieć kolejne dziecko.
Moje szczęście zmącił lekarz prowadzący do którego trafiły wyniki wykonywanego badania, od razu skierował mnie do specjalistycznego ośrodka w Katowicach i sprawy potoczyły się bardzo szybko. Kolejne USG genetyczne ukazało z dzieckiem nie jest dobrze, szybko robiono biopsje- nieudaną , następnie amminopunkcję jednak przy każdym kolejnym badaniu lekarz nie pozostawiał nadziei ,konsultacja jednego z najlepszych kardiologów dziecięcych brzmiała: rokowania bardzo złe. Dziecko miało narastający obrzęk i wadę serca. Ja jednak wierzyłam że wszystko będzie dobrze, obrzęk się cofnie, serce można zoperować tym bardziej że w naszym kościele trafiłam na nabożeństwo 15 czwartków do św. Rity, choć wczesniej nie znałam tej świętej wiedziałam, że to znak że ona mi pomoże skoro Bóg postawił mi ją wtedy na drodze to stanie się cud.Zaczełam też jeździć do Nowego Sącza na nowennę. Był to 19 tydzień ciąży a ja czekała na wyniki amminiopunkcji standardowo zgłosiłam się na wizytę u lekarza ale podczas badania była zupełna cisza- przerażająca …. i informacja cisza jest spowodowana brakiem bicia serca.
Moje dziecko nie żyje! I jeszcze trzeba o tym powiedzieć dzieciom które czekały w domu, nawet łzy nic nie pomagały w bólu. Okazało się że dziecko zmarło z powodu obrzęku jakie wystąpiło na całym ciele , miało również wady genetyczne między innymi zespół Downa. Pustka w sercu była ogromna wcześniejsze poronienia były w bardzo wczesnym stadium ciąży , tym razem dziecko było już prawie w połowie drogi do nas. Nadal uczęszczałam na nowennę ale modliłam się teraz do Rity o pogodzenie się z wolą Bożą gdyż to było bardzo trudne. Zlecono mnie i mężowi badania genetyczne po których okazało się że jedno z nas ma translokację genetyczna która na co dzień w niczym nie przeszkadza natomiast urodzenie zdrowego dziecka to niemalże cud, i w ogóle nie powinniśmy się decydować na dzieci.
My jednak mieliśmy w domu dwoje zdrowych dzieci ale zawsze chcieliśmy dużą rodzinę. Jednak po słowach lekarza nie myśleliśmy już o kolejnych dzieciach gdyż wiązało się to z dużym ryzykiem poronienie lub choroby dziecka. Tak więc prosiłam Boga żeby pomógł mi zaakceptować cała sytuację, pogodzić się z jego wolą. I wtedy prawie rok po całej sytuacji zaczęła się robić senna , źle się czuć pojawiły się symptomy typowo ciążowe poszłam więc do lekarza który stwierdził że nie jestem w ciąży choć jest widoczna jakaś plamka, ale dla pewności mam jeszcze dwukrotnie zrobić badanie krwi i przyjść za do kontroli , tak też zrobiłam i na tej kontrolnej wizycie usłyszałam bicie serca małego człowieczka.
I pojawił się strach chyba jeszcze większy od szczęścia czy ono będzie zdrowe. Robiłam wszystko żeby o tym nie myśleć , ale głównie się modliłam do Św. Rity o zdrowie dziecka. Zaczęła się seria badań i wizyt u specjalistów, które nie wykazywały niczego podejrzanego, dziecko rosło i rozwijało się prawidłowo, odmówiłam również nowennę pompejańską w intencji zdrowia jak się później okazało synka, który urodził się silny i zdrowy. Dziś syn ma 1,5 roku, nad jego łóżeczkiem wisi obraz św. Rity tej dzięki której mały jest z nami. Św Rita dokonała cudu, rzeczy niemożliwych, my którzy według lekarzy w ogóle nie powinniśmy się decydować na dzieci mamy troje zdrowych i wspaniałych pociech. Za co do końca życia będę jej wdzięczna.